wtorek, 28 lipca 2015

Rozdział 17 ~ Ja Arcyksiężna...

- Tak- odpowiedział i podał mi kask
- Ale mnie nie zabij
- ok.

Violetta:
Zostałam obudzona przez moje służące. Wstałam z łóżka a one zabrały się do pracy. Jestem bardzo zdenerwowana. To najważniejszy, jedyny i niepowtarzalny dzień w moim życiu. Chcę aby był idealny i wszystko wyszło tak jak zostało zaplanowane.
Wykąpały mnie, uczesały, pomalowały, wsparły, nakarmiły, przypomniały słowa przysięgi i ubrały mnie.

- wyglądasz ślicznie- powiedziała Fran i lekko mnie przytuliła aby nie pognieść sukni.
- Wszystko gotowe - krzyknęła Lu wpadając do mojej w sumie już byłej komnaty bo teraz zostanę przeniesiona do apartamentów królewskich razem z Leonem- Wow, wyglądasz bosko, tu masz kwiaty- podała mi bukiet który nie wiem skąd wytrzasnęła.
- Wy też wyglądacie ślicznie - powiedziałam z uśmiechem.
Są ubrane i uczesane identycznie, nawet makijaż mają taki sam. Różnią się tiarami, kolorem włosów, biżuterią zaręczynową i rysami twarzy.
- Ale i tak ty jesteś dziś najpiękniejsza - powiedziała Fran i poprawiła mój welon tak aby zasłaniał mi twarz.
- Teraz jest idealnie - powiedziała Lu z uśmiechem.

Do ołtarza prowadzi mnie mój ojciec. Przed nami idzie dwójka małych dzieci. Nie są one rangi królewskiej bo mają tytuły hrabskie.
Ale wyglądają uroczo. Niosą one obrączki na poduszeczce z białych stokrotek.
Leon stoi w pięknym białym garniturze obok biskupa.
Do ubrania kościoła, ołtarza jak i sali na nasz ślub zostały sprowadzone najlepsze dekoratorki z przymierzonych i niesprzymierzonych królestw.
Ojciec moją dłoń położył na wyciągniętej dłoni Leona i pocałował mnie w policzek.
Dygnęłam lekko a Leon ukłonił się i pocałował moją dłoń.
Moje duchny stały  za mną trzymając bukiety takie jak mój tylko nie owinięte białą wstążką, zamiast tego miały białą kokardę zawiązaną pod kopułą kwiatów.
Ksiądz zaczął ceremonie a my z Leonem trzymaliśmy się za dłonie. Biskup powiedział abyśmy się złapali za prawe dłonie, które przewiązał stulą i kazał wypowiedzieć słowa przysięgi.
-Ja Arcyksiężna Buenos Aires Violetta Carla biorę sobie Ciebie Arcyksięcia La Platy Leona Aleksandra na męża i króla naszych duch królestw i ślubuję ci miłość, wierność oraz uczciwość małżeńską i że cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy jedyny i wszyscy Święci.
- Ja Arcyksiążę La Platy Leon Aleksandr biorę sobie Ciebie Arcyksiężną Buenos Aires Violettę Carlę na żonę i królową naszych duch królestw i ślubuję ci miłość, wierność oraz uczciwość małżeńską i że cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy jedyny i wszyscy Święci.
- Możecie się pocałować - powiedział biskup a Leon odsunął welon z mojej twarzy i się pocałowaliśmy. Gdy się oderwaliśmy założyliśmy sobie na dłonie obrączki.
- Przyjmij tę obrączkę na znak mojej miłości i wierności - powiedziałam wkładając mu obrączkę na palec serdeczny.
- Przyjmij tę obrączkę na znak mojej miłości i wierności - powiedział mój mąż wkładając mi drugą obrączkę.

Weszliśmy na salę, która była przepięknie przystrojona światłami i kwiatami.Na jednej ze ścian był duży kwadratowy stół dla nas i moich druhen i ich towarzyszy, czyli świadków Leona.
Muzykę na naszym weselu zapewnia kobiecy kwartet smyczkowy.
Szampan jest nalewany przez jednego z ubranych na biało
kelnerów do kieliszków, które są ułożone w dużą piramidę.
Wszyscy zajęli swoje miejsca z kieliszkami w dłoniach i wznieśli za nas toast. Leon znów mnie pocałował i wzniósł toast za mnie. Pocałowałam go i zrobiłam to samo.
Zjedliśmy obiad z deser i stanęliśmy na środku parkietu. Dziewczęta zaczęły grać a my tańczyć.
Tańczyliśmy mając siebie nawzajem w objęciach. Patrzyliśmy sobie głęboko w oczy z delikatnymi poufnymi uśmiechami. Mogłam wszystko wyczytać z jego pięknych oczu.
Czułam że dzięki niemu mogę góry przenosić. Byłam w tamtej chwili najszczęśliwszą osobą na świecie!
Nawet nie zorientowałam się kiedy reszta gości do nas dołączyła.
- Nasz plan się udał- szepnął mi do ucha Leon.
Popatrzyłam na niego zdziwionym wzrokiem a on kiwną głową w lewą stronę. Popatrzyłam w tamtą stronę i zobaczyłam arcyksiążąt z hrabiankami z naszych królestw. Posłałam Leonowi uśmiech który on odwzajemnił.

Kilku kelnerów wniosło na salę nasz tort który mieliśmy "pokroić" i się nim nakarmić.
Uroiliśmy dwa kawałki i zaczęliśmy się karmić nawzajem. Tort był pyszny, a to co robiliśmy musiało być zabawne.

Przyszedł czas na wręczenie sobie nawzajem prezentów. Leon podał mi duży czerwony futerał.
Otworzyłam go i zobaczyłam prześliczną kolię.
- Dziękuję mężu - powiedziałam z uśmiechem i go pocałowałam. Po oderwaniu podałam mu czarny, dużo mniejszy futerał. Leon otworzył go i znalazł w nim spinki do mankietów. Na jednej pisało "always" a na drugiej "forever".
- Dziękuję żono. Zawsze i na zawsze- powiedział cytując słowa ze spinek i mnie pocałował.
Gdy się od siebie oderwaliśmy na jego twarzy widniał wielki uśmiech.
Nagle Leon złapał mnie w tali i odchylił do tyłu, ja złapałam go za szyję. Pocałował mnie a potem powiedział:
- Kocham cię.
- Ja ciebie też.
Wszyscy zaczęli nam bić brawo a my odsunęliśmy się od siebie.
Przyszedł czas aby rzucić bukietem. Dziewczęta stanęły przodem do moich pleców tak jak Leon który zasłaniał mi oczy. Mój mąż policzył do trzech a ja rzuciłam bukietem i się odwróciłam. Kwiaty wylądowały w dłoniach Lu a my zaczęliśmy bić brawo.

O północy odbył się pokaz sztucznych ogni. Po zakończonym pokazie jedna z naszych służących zaprowadziła nas do naszego apartamentu. Jest tam sypialnia, dwa gabinety, dwie garderoby i dwie łazienki. Nasz apartament jest duży i bardzo ładny.
Służąca zostawiła nas samych życząc nam dobrej nocy.
- Pierwszy raz będę spać z kimś w jednym łóżku- szepnęłam patrząc na Leona. On popatrzył na mnie, a ja się zarumieniłam.
-  Violetto, nie wiem co mam ci w tej chwili powiedzieć, wiesz, że dla mnie to też będzie pierwsza noc której nie spędzę samotnie. Jeśli ty nie chcesz to ja... - Przerwałam mu łapiąc go za szyję i całując mocno i namiętnie.
- Chcę- szepnęłam i znów go pocałowałam...

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
I bum !!
mamy 17
jest ślub i wesele, a po weselu...
nie skończę tego ostatniego wątku w 18 no chyba że chcecie xD
Pozdrawiam V.V.G.

7 komentarzy:

  1. Wspaniały! Tak szczerze to ja bym chciała żebyś skończyła ostatni wątek XD

    OdpowiedzUsuń
  2. świetny w końcu ślub Leonetty

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudny :) A wiesz... Może byś sskończyła ten wątek? XD W końcu LEONETTA 5EVER ♥
    Zizi♥

    OdpowiedzUsuń
  4. Jetem tubnowa. Opowiadanie zajebiste! Kiedy next? Buziaczki Królik ❤

    OdpowiedzUsuń
  5. Cudowny rozdział:**
    Bardzo mi się podoba hah
    Te zboczeńce chcą żybyś dokończyła haha
    Dokończ xD
    Niczego oczywiście nie sugeruje
    No ale..
    Fajnei by było haha xd
    Powodzenia i weny życzę.
    Pozdrawiam i całuję :**

    OdpowiedzUsuń
  6. Hej niedawno znalazłam twój blog. :) Jest super.
    Hahaha jak dla mnke możesz dokończyć ten wontek. Hahaha (zboczeniec) XD taki mały... XD
    Cały rozdział był super.
    Pozdrawiam i czekam na next(Mam nadzieję że jak najszybciej) :)

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy